Miałem już dzisiaj nie pisać, miałem pomilczeć o Powstaniu, jak mój śp. wujek Stasiek. Bo niby, co tu gadać. Zrobili to, co normalnie trzeba bylo zrobić. Wszystkie te dyskusje, czy to był błąd, czy należało Powstanie przerwać po dwóch tygodniach, skapitulować, to wszystko bzdury, takie bolszewickie gadanie!
Wtedy się zaczęło, ale walka, tak naprawdę ciężka walka byla dopiero później. Wujek Stasiek po Powstaniu dość szybko doszedł do siebie, a dobiło go dopiero potem więzienie. To dopiero zmarnowało mu zdrowie, załamało go. Nie wiadomo, co on tam musiał przeżyć przez te wszystkie lata. Nigdy o tym nie mówił.
Po więzieniu byla bieda codzienna. On i inni znani mi AK-owcy żyli skromnie, jakby zawsze w pewnej żołnierskiej, surowej dyscyplinie, bez słowa skargi. A ich ubeccy oprawcy mogli im śmiać się w twarz. Oni mieli się i mają ciągle znakomicie, jak pączki w maśle. Sowite emerytury, wygodne mieszkania czy wille, najlepsza państwowa opieka medyczna... Żadnego orzeczenia o winie, moralnego zadośćuczynienia wobec ofiar.
O czym tu więcej mówić? O kłamliwych pozorach, faktycznym zwijaniu państwa i demontażu wojska, propagandowej wojnie z polskością, Kościołem, patriotyzmem? Powstanie było po to, by Polska była wolna od okupacji niemieckiej i dominacji sowieckiej, ale czy dzisiaj jest wolna?
Ile więc tak naprawdę trwała walka powstańcza? To nie były tylko tamte 63 dni, ale te wszystkie dni 68 długich lat i nie można jej uznać za zakończoną.
PS. Rok temu napisałem chyba mniej gorzko...
notatnikmieszczucha.salon24.pl/329592,ministrowie-mowia-komsomolska-prawda
Komentarze