Wiadomością numer jeden w Paryżu, we francuskich mediach jest doniesienie o przeszukaniach i rewizjach we wtorek rano w prywatnym mieszkaniu Carli Bruni, małżonki byłego prezydenta Nicolas Sarkoziego, jego biurze przy ulicy de Miromesnil, a nawet w kancelarii adwokackiej, w której praktykował przed przeszło dziesięciu laty i ma jeszcze jakieś udziały. Operacje te zostały przeprowadzone przez brygadę policji ds. finansowych w ramach tzw. sprawy Bettencourt, kierowanej przez panią sędzię Cécile Ramonatxo. Nic nie zostało odkryte, ani znalezione, ani zajęte.
Sprawa Bettencourt dotyczy rzekomego oszustwa, to jest wykorzystania słabości i wyłudzenia znacznych środków od właścicielki słynnej firmy l'Oreal, domniemanego bezpośredniego przyjęcia 150 tysięcy euro w gotówce przez Nicolas Sarkoziego w zamian za wyciszenie sprawy jej machinacji podatkowych i nielegalnego finansowania kampanii prezydenckiej w 2007 r. Zarzuty oparte są na oświadczeniach rodziny i współpracownika Bettencourt (czy złożonych pod odpowidzialnością karną?). Natomiast obrona Sarkoziego polega na dowodach - rejestrach policyjnych, które dokumentują cały kalendarz Sarkoziego z okresu kampanii 2007', gdyż korzystał on wówczas z policyjnej ochrony bezpieczeństwa. Dokumenty te mają absolutnie wykluczać możliwość spotkań z Lilianne Bettencourt czy jej zmarłym mężem w terminach wskazywanych w formułowanych zarzutach.
Jeszcze dobrze nie ostygł fotel po byłym prezydencie, a już nazajutrz po przejęciu władzy przez socjalistów prowadzi się tak szeroko zakrojone, bardzo nagłośnione działania dochodzeniowe przeciwko niemu. jego rodzinie i jego środowisku zawodowemu! Immunitet Sarkoziego wygasł ledwie 16 czerwca. Dodatkowo dość dziwne wydaje się to, że ta akcja przeszukań prowadzona jest w czasie, gdy były prezydent Sarkozie, wraz z rodziną, przebywa na urlopie w Kanadzie. Czy organy śledcze mogą udawać, że tego nie wiedziały? Czy nie można było poczekać paru dni? Czy to rzeczywiście afera korupcyjna czy raczej wielka manipulacja?
W sposób oczywisty działania te są zupełnie bezużyteczne. Trudno sobie wyobrazić, że nawet, gdyby Sarkozie był winien tej afery korupcynej, to trzymałby te 150 tysięcy euro, albo pokwitowania, że je otrzymał, w swoim domu czy biurze. Nic z tego nie będzie. Po co by mu zresztą było jakieś nędzne 150 tysięcy, podczas gdy dysponował on - według oficjalnych oświadczeń majątkowych - 2 138 116 euro? Bzdura na resorach!
A teraz niektóre media zarzucają mu niezwykłe, czyli znowu podejrzane, wzbogacenie się podczas pełnienia prezydentury. w latach 2007 - 2012, bo o 600 tysięcy, jakby zapomniano o tym, że jego miesięczna "pensja" wynosiła 19. 331 euros. Licząc szybko, jego legalne (uchwalone przez Zgromadzenie Narodowe) zarobki wyniosły więc 1.159.860 euro, a więc niemal dwukrotnie więcej, czyli mamy do czynienia z kolejnym dętym zarzutem!
Wygląda jednak na to, że bezwzględna nagonka lewackich mediów na byłego prezydenta prowadzona przez cały czas sprawowania przez niego funkcji, programowe ośmieszanie go i zobrzydzanie, dorabianie mu gęby prymitywa, potwornego karła, jest na zamówienie czysto polityczne. Wychodzi to teraz jeszcze wyraźniej.
Ta brutalna nagonka na byłego prezydenta Francji przypomina mi tez nagonkę na byłego prezydenta RP, śp. Lecha Kaczyńskiego. Chociaż należy przyznać, że nie było chyba takiej sytuacji w historii Polski, żeby byłemu prezydentowi czy premierowi urządzać w dzień po utrąceniu go z jego funkcji takie przeszukanie i rewizje w domu, w prywatnym mieszkaniu, czyż nie? A może się mylę? A przeszukania w mieszkaniu śp. Aleksandra Szczygły, a przeszukania w biurach Kancelarii Prezydenta, natychmiast po katastrofie smoleńskiej? Czy polityka francuskich socjalistów jest brutalniejsza od polityki naszych ... "peowców"?
lash-actu/2012/07/04/97001-20120704FILWWW00402-aucune-saisie-dans-l-ex-cabinet-de-sarkozy.php
http://www.lemonde.fr/politique/article/2012/07/03/perquisitions-au-domicile-et-dans-les-bureaux-de-nicolas-sarkozy_1728565_823448.html
http://www.politique.net/2012040401-patrimoine-de-sarkozy.htm