Podczas wszystkich spotkań z wyborcami, z jakich relacje mogłem widzieć, czy to w kraju, czy w Londynie, Bronisław Komorowski atakował nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Atakował bez pardonu używając starych obelg, oszczerstw i pomówień. Zarzucał śp. Lechowi Kaczyńskiemu nieodpowiednie zachowanie, małostkowość, złośliwe wetowanie ustaw, szkodzenie Polsce, nieodpowiedzialność, bezwolność wobec brata-szefa PIS, bitwy o krzesła i samoloty. Wybaczcie, jest mi strasznie o tym pisać. Każde z tych słów jest kłamstwem, bolesnym, raniącm uczucia każdego, kto Go znał...
Dzisiaj pomiędzy jedną a drugą obelżywą wypowiedzią Komorowski pozował przed kamerami, jak składa kwiaty i robi znak krzyża przy grobie Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu. Dziennikarze TVN24 wyznaczają obowiązujący komentarz: on również ma prawo do przeżywania żałoby, bo przecież znał byłego prezydenta ponad 20 lat i nawet go prywatnie, poza politycznymi relacjami, lubił... Czy muszę pisać, jak się czuję? Jest dla mnie oczywiste, że Komorowski nie znał Sp. Lecha Kaczyńskiego i nie musnął nawet Jego Wielkości. Nic nie zrozumiał, niczego nie poczuł.
Tłumiąc wściekłość i ból, tłumaczę sobie, że te niskie chwyty są obliczone na sprowokowanie nas do jakiejś reakcji. Dowodzi tego też agresja Niesiołowskiego, który u Rymanowskiego, szczerząc zęby, wywarczał na Jakubiakową, że Wajdzie rzekomo pisowska lekarka odmówiła pomocy, że podczas wygłaszanej przez niego mowy pogrzebowej tłum buczał, że ... krótko mówiąc, każdy, kto nie lubi Platformy, jest pisowskim agresywnym chuliganem, i że za to odpowiedzialny jest Jarosław Kaczyński. Skoro Jarosław Kaczyński zachowuje się jak chodzący wzór dla całej klasy politycznej, to trzeba go obarczyć odpowiedzialnością za każdą drobną uwagę, za każdy gest dezaprobaty wobec Platformy.
Komorowski wykorzystał do swojej kampanii wyborczej obraz krzyża i grobu śp. prezydenta Kaczyńskiego... Jest mi dziwnie, jest mi źle, nie chcę pamiętać teraz tych wszystkich brudnych insynuacji, słów Bartoszewskiego o nekrofilii... Czuję się zupełnie zdeptany brudnymi buciorami Komorowskiego.