Można czasem coś pomylić, przejęzyczyć się, zgoda. Można wybaczyć pewne językowe wpadki, niezręczności. Niedobrze jednak, gdy zdarza się to nazbyt często - kwestia proporcji! Bo wpadka albo gafa - Komorowski może stać się rychło pośmiewiskiem! Ba, może narażać na śmieszność nas wszystkich!
Wiele Komorowskiemu uchodzi płazem. To prawda, ludzie skłonni są wybaczyć czasem nawet grubsze błędy, gdy sami nie znają się zbyt dobrze na jakiejś dziedzinie, np. jak się wydobywa gaz łupkowy i dlaczego jest on dla nas szansą, jaka jest różnica między deficytem budżetowym a długiem publicznym, albo dlaczego to, że w Moskwie przypominał on polską "wizytę" sprzed 400-tu lat, to dyplomatyczna porażka, ryzyko skandalu międzynarodowego.
- A co tam te ważniaki, mądrale, sztywniaki, wiedzą? Komorowski to taki nasz, fajny, swojski chłop! I z tymi wpadkami nawet bardziej taki ludzki! - powie ktoś.
Ale dziś wpadki kandydata Komorowskiego dotyczą tego, co zrobił - faktycznego działania, a nie tylko słów! Od rana korzysta on z pięknego weekendu. Najpierw pojeździł sobie rajdówkami - marzenie każdego faceta! Potem piknik lotniczy w Pile, regaty żeglarskie w Chodzieży i na deser - promenada spacerowa nad miejskim jeziorem... Z ekranu uśmiecha się do nas pełna, nalana, błyszcząca w słońcu, twarz marszałka... Pytany przez dziennikarzy o powódź, odsyła do premiera. Klęska powodzi? To nie jego problem! On już miał "przyjemność wizytować" tereny zalane powodzią! Tu sielanka, a tam, gdzieś ludzie tracą w jednej chwili dorobek całego życia, tracą już zmysły zalewani po raz drugi i trzeci, bieda, żałość, rozpacz...
Teraz Komorowski jest tylko kandydatem, ale - wyobraźmy sobie - jeśli zostanie wybrany prezydentem... to czy będzie się dalej tak bawił, używał uroków tego świata, pokazując taką arogancję wobec ludzkiej biedy i nieszczęścia? Ten obraz pozostawia osad niesmaku!